Nie Londyn, nie Birmingham. Tym razem odwiedzimy Oksford w poszukiwaniu ciekawych sklepów. Istnieje przekonanie wśród Polskich miłośników winyli, jakoby Anglia była najlepszym miejscem do tanich płytowych zakupów. Czy faktycznie tak jest?
Karbudy, czarityszopy i inne handlowe wynalazki obce polskiej ziemi przyciągają turystów. Podobno można na nich kupić płyty za dziesięć pensów. Za funta wyrywamy floydów :) A każdy kto prowadzi sklep płytowy poczuje się tu jak w raju: wystarczy pojechać do UK i można skrzyniami przywozić tanie płyty, które u nas sprzedajemy z marżą 1000%.
Słuchajcie, Kochani. To są bajki. Kiedyś pod tym względem było faktycznie lepiej. Zresztą dzisiaj również kupujemy płyty po 1zł, ale to dla wielu handlarzy są tzw. szroty, płyty rynkowo nieatrakcyjne, również maxi single, z niezrozumiałych powodów odrzucanych przez większość klientów.
Po tej przydługiej dygresji wróćmy do Oxfordzkiej przygody. Ze względu na ograniczony czas musieliśmy posłużyć się Internetem. W zasadzie znaleźliśmy tylko dwa normalne sklepy płytowe. Czyli w mieście leżącym w połowie odległości między Londynem i Birmingham, jakim jest Oksford, sklepów płytowych wielu nie ma. Oczywiście aż dwa sklepy to i tak dużo jak na niewielką aglomerację (143tys ludzi). To i tak bardzo wysoki wynik, w Polskich warunkach nieosiągalny. Chodzi jednak o stereotyp wszechobecnych sklepów płytowych w Anglii. Okazuje się, iż dotyczy to tylko pewnych regionów, raczej największych miast.
Druga sprawa, to zawartość tych sklepów, wskazuje wyraźnie dobór towaru przez właścicieli głównie pod turystów.
W tym artykule piszemy o najbardziej oficjalnym sklepie o nazwie Fopp (http://fopp.com). Jest to twór o charakterze franczyzowym, w UK jest więcej sklepów o tej nazwie.
Sklep znajduje się w centrum Oksfordu, można powiedzieć, w dzielnicy reprezentacyjnej. Asortyment obejmuje wyłącznie nowe produkty. Ilość czarnych płyt jest duża i wynosi około 2500 tytułów. Jest to znaczący wybór, większy dwukrotnie od polskich supermarketów. W rzeczy samej sklep przypomina charakterem trochę supermarket, nie ma tam klimatu angielskich sklepów znanych nam z innych miejsc Anglii. Mimo dużej ilości płyt, nic nie przykuło naszej uwagi. Handlują głównie płytami z bieżącej produkcji takich gigantów jak Sony, Warner itd. Mało jazzu, mało klasyki, generalnie mało mniejszych wydawnictw. Zaopatrzenie sklepu odbywa się więc na mocy umów z dużymi dystrybutorami, właściciele gdzie indziej już nie szukają towaru. Wnętrze sklepu raczej średnio klimatyczne:
Sklep nie pokryje w pełni potrzeb lokalnych melomanów. Nie można też powiedzieć, żeby to był sklep dla turystów, bo jest zbyt duży. Raczej kupuje w nim lokalny klient, który szuka produkcji najbardziej mainstreamowych. Ciekawa była witryna nowych płyt jazzowych i bluesowych w dobrych cenach
W istocie winyle to mniej więcej 30% powierzchni sklepu. To tłumaczy obecność wyłącznie nowych tłoczeń. Reszta to płyty CD, DVD, Blue-Ray - wydaje się. że w tym asortymencie znajdziemy więcej unikalnych pozycji.
Sklep odmówił wysyłki płyt za granicę, również dlatego nic tam nie kupiliśmy.