facebook
 
LogowanieRejestracja


KASA - KOSZYK



autor: Michał Kantowicz, ilustracje: google, data wpisu: 2018-08-01

Tabu – muzyka z werandy


Jest rok 1988. Na półkach tylko ocet, żywność na kartki, wokół nędza i ohyda schyłkowego PRL-u. W takich okolicznościach zespół Kombi przystępuje do nagrywania albumu pt. „Tabu”. Jest to ostatni longplay z udziałem gitarzysty i wokalisty Grzegorza Skawińskiego i basisty Waldemara Tkaczyka (nie liczę późniejszej płyty koncertowej, czy składanek, przy okazji których niektóre piosenki zespół nagrał na nowo). Oczywiście całemu przedsięwzięciu przewodzi klawiszowiec i lider zespołu Sławomir Łosowski.


kombi tabu

PIOSENKI

Album powstał w spartańskich warunkach, nie tylko ze względu na „okoliczności przyrody”, ale również z powodu trudnej sytuacji osobistej lidera zespołu, który już wtedy zmagał się z chorobą żony, i nieciekawą sytuacją finansową. Nie słychać jednak aby w kompozycjach dominował smutny nastrój.


Longplay otwiera dynamiczny utwór tytułowy, czyli „Tabu – obcy ląd”. Określa on charakter całej płyty, na której aranże najczęściej oparte są na perkusji i syntezatorach. Oprócz tego oczywiście mamy na nim melodyjne solówki gitarowe wprawnego gitarzysty Skawińskiego i gdzieniegdzie basowy „klang” Tkaczyka, co jest specjalnością Kombi tamtej dekady. Większość tych elementów zawiera właśnie piosenka tytułowa.


Dalej mamy niemal w całości opartą na syntezatorach piosenkę „Nietykalni – skamieniałe zło”, gdzie gitara jest tutaj jedynie elementem dekoracyjnym. Po niej następuje oparta na gitarowym riffie „Też chciałbym tak”. Co interesujące, mimo tego riffu i rozbudowanej solówki, udaje się zachować elektroniczny styl zespołu, co w dużej mierze jest zasługą brzmienia programowanej perkusji. Kolejna piosenka to „Bez szans”, gdzie w refrenie zastosowano zabieg przepuszczenia bitu przez „wah-wah”, uzyskując ciekawy dynamiczny efekt.


Następna piosenka to ballada „Nadziei coraz mniej”, od której następuje pewna zmiana podejścia do interpretacji wokalnej. Od tego momentu Skawiński operuje głosem bardziej oszczędnie. W piosenkach „Nadziei coraz mniej”, „Pamiętaj mnie”, „Jak pogodzić dwie strony”, „Tyle dzieje się”, czy „Obiecany raj” można usłyszeć sporo wokalu na pograniczu szeptu, by później na krótko wokalista wszedł na tony wyższe. Daje to ciekawą dynamikę i jest dobrą odskocznią od wcześniejszych piosenek, w których Skawa „piłuje” wokalem od pierwszej do ostatniej zwrotki. Wyjątkiem jest przedostatnia piosenka „Matka noc” gdzie wokalista od poczatku do końca śpiewa z przepony.


Na „Tabu” większość tekstów napisał Waldemar Tkaczyk, ale znaleźli się tam również tak uznani autorzy jak Jacek Cygan („Bez szans”, „Jak pogodzić dwie strony”) i Marek Dutkiewicz („Pamiętaj mnie”, „Matka noc”). Warto zwrócić uwagę, że teksty nie dotyczą wyłącznie spraw damsko-męskich, co charakteryzuje większość dzisiejszych projektów muzycznych. Swoją nazwę album zawdzięcza poruszaniu tych tematów, o których mówi się rzadko. Np. „Nietykalni – skamieniałe zło” to aluzja do komunistycznych włodarzy i ich pomników. „Pamiętaj mnie” to piosenka o nieszczęśliwej miłości w czasach wojny („... Berlin w ogniu stał”) zaś „Matka noc” to opowieść o nocnych hulankach i niemożności porzucenia takiego trybu życia.


Warto zwrócić uwagę, że jest to jedyny album Kombi, na którym nie ma utworów instrumentalnych.


BRZMIENIE

Chociaż na tym albumie nie usłyszymy brzmienia charakterystycznego sonaru ze „Słodkiego, miłego życia”, to wyraźnie słychać, że płyta „Tabu” kontynuuje elektroniczną tradycję swoich poprzedniczek – „Nowego rozdziału” i „Kombi 4”. O jej „elektroniczności” stanowi nie tylko dominacja instrumentów klawiszowych, ale również fakt, że grę żywego perkusisty już całkowicie zastępuje automat perkusyjny (Yamaha RX5). Już na poprzednim albumie większość partii perkusyjnych „zagrał” automat Yamaha RX11, zaś perkusista (świetny Jerzy Piotrowski z SBB) zagrał tylko niektóre partie na „Simmonsach”.


Na „Tabu” również wiele partii basowych zostało nagranych za pomocą basowego syntezatora (360 Midi Bass Systems). Żywy bas słychać głównie tam, gdzie wymagany jest „klang”, w piosenkach takich jak „Pamiętaj mnie” czy „Tyle dzieje się”. O dziwo nie słychać go w piosence „Też chciałbym tak”, której autorem jest przecież basista.


Z żywych instrumentów jest jeszcze gitara elektryczna, której na „Tabu” jest zdecydowanie więcej niż na poprzednich dwóch albumach. Słychać, że w tamtym okresie w Grzegorzu Skawińskim rodziła się miłość do muzyki stricte gitarowej.


Wielu zastanawia się dlaczego Łosowski w nagraniach zastąpił jednego z najlepszych polskich perkusistów automatem, basistę syntezatorem, a grę gitarzysty sprowadził do minimum. O ile w przypadku poprzednich płyt wynikało to z zafascynowania elektroniką wszystkich członków zespołu, o tyle na „Tabu” wynikało to z pewnych ograniczonych możliwości nagraniowych. Płyta bowiem była nagrywana w domu lidera zespołu, na zawalonej sprzętem werandzie.


WARUNKI NAGRANIOWE

Weranda Łosowskiego, a właściwie drewniana przybudówka do ceglanego, zawilgoconego domku, nie za bardzo nadawała się do adaptacji akustycznej. Zresztą, jak opowiadał sam Łosowski, studia nagraniowe w PRL-u akustykę miały niewiele lepszą. Stąd pomysł na eksperyment, by nagrać materiał samemu. Myślę jednak, że to nie jedyny powód takiej decyzji.


Zmorą wielu wykonawców jest wydobywanie po latach swoich nagrań z czeluści państwowych archiwów. Być może i dlatego lider Kombi zdecydował się na samodzielną realizację albumu. Dawało mu to pełen dostęp do „taśmy matki”, bez konieczności późniejszego wypożyczania własnych nagrań do remiksów na składanki itp.


Nagrywanie syntezatorów nie wymagało adaptacji akustycznej. Podobnie z automatem perkusyjnym. Jedynie partie gitarowe zostały nagrane przez mikrofon z piecyków stojących na werandzie. Wokale natomiast Skawiński nagrywał w pokoju siostry Łosowskiego, wytłumionym kocami. Wszystko było rejestrowane na wypożyczonym z radia Gdańsk magnetofonie reporterskim Kudelskiego, a później zmiksowane.


Spotkałem się z opiami, że Tabu to płyta brzmiąca słabo. Nie zgadzam się z nimi. Uważam, że jak na warunki schyłkowego PRL-u i warunki nagraniowe Łosowskiego płyta brzmi całkiem nieźle. Miksy są dopracowane, piosenki dynamiczne i melodyjne, aranżacje ciekawe i czytelne i tym bardziej godne uwagi, że ów album nie był nagrywany na profesjonalnej taśmie studyjnej.


OKŁADKA

Okładka zawsze mnie intrygowała. Z przodu mamy zdjęcie zespołu, którego członkowie patrzą w różne strony. Jedynym, który „spogląda” na słuchaczy jest Sławomir Łosowski. Trudno mi powiedzieć czy taka konfiguracja miała coś oznaczać, ale być może chodzi o przedstawienie konsternacji wywołanej tytułowym Tabu. Zakładam, że taki był zamysł Andrzeja Tyszko, wieloletniego fotografa zespołu. Dla mnie jednak, gdy po latach patrzę na tę okładkę, jest to zapowiedź rozpadu tego składu Kombi – panowie na zdjęciu są jakby razem, ale nie mają ze sobą kontaktu. Jakże to teraz wymowne, gdy po latach już wiadomo jaki stosunek Skawiński z Tkaczykiem mieli do Sławomira Łosowskiego.


Tył „Tabu” zdobią grafiki autorstwa Łosowskiego. W połączeniu ze świadomością, że płyta była nagrywana w jego domu, na zorganizowanym przez niego sprzęcie i pod jego dyktando muzyczne, zespół jawi się głównie jako jego projekt muzyczny. Stąd zapewne decyzja Skawińskiego i jego nieodłącznego kolegi Tkaczyka o odejściu z zespołu. Mieli bowiem ambicje grania czegoś bardziej gitarowego (co ostatecznie zaowocowało powstaniem zespołu O.N.A.) i w pełni opartego na własnych pomysłach.


PODSUMOWANIE

„Tabu” to ostatnia regularna płyta nagrana w dawnym składzie Kombi. Charakteryzuje się dojrzałością aranżacji, interpretacji wokalnej i dojrzałością samych brzmień. Oprócz tego charakteryzują ją solidne teksty uznanych autorów. „Tabu” tym bardziej należy docenić, że muzycy byli pozbawieni profesjonalnych warunków nagraniowych, Moim zdaniem jest to znakomity i jeden z najbardziej przebojowych polskich albumów lat 80.


Michał Kantowicz


powrót do czytelni

Podaj adres mailowy:
Otrzymasz powiadomienia o nowych wpisach

POZOSTAŁE

ZESPÓŁ ROCKER – MOTYL, KTÓRY NIE ROZWINĄŁ SKRZYDEŁ
„HALLO, TU DOBRY ROCK!”, CZYLI „OLDSCHOOL PARTY” JANA BENEDEKA
The Cure Pornography
Tabu – muzyka z werandy
Truck Store Records - Independent Music Hub, kolejny Oksfordzki sklep winylowy
David Bowie „Blackstar”
Nietypowe okoliczności powstania „The Wall”
Piosenki, które zmieniły Polskę, cz. 1
Lady Pank LP1 po latach
Voo Voo – przegląd wybranej twórczości grupy
Genesis Invisible touch
Przedwzmacniacze gramofonowe AUDION PREMIER
FOPP - sklep płytowy w OXFORDzie
Jazz, dwa, trzy… czyli krótki przegląd jazzowych nowości
Sklep VINYLGATE - brama do elektronicznego świata
Diskery, czy podróże w czasie są możliwe?
Oznaczenia jakości płyt wciąż budzą wątpliwości
Audionihilzm czy audiofilizm?
Jak rozpocząć przygodę z gramofonem?
Trzy ważne typy gramofonów
The Beatles Hard Days Night - porównanie wydań


WASZE KOMENTARZE
Nick Data wpisu Opinia